Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Lubimy etykietyzować i osądzać ludzi. Nawet w rodzinie. „Ten to leń, ten to nerwus.” Taka etykietka to w gruncie rzeczy wyrok, przekleństwo, które w pewnym sensie więzi drugiego człowieka. Odbiera mu nadzieję na uwolnienie się od zła.
Słowo ma moc. Gdy jedno z miast nie przyjęło Jezusa, uczniowie pytali Go, czy mają je przekląć, by spadł na nie deszcz ognia. Zabronił. Dlaczego? Bo gdyby przeklęli, ten deszcz ognia rzeczywiście by spadł. A On tego nie chce. On chce miłosierdzia. Dlatego nie sądźmy, nie etykietkujemy, nie oceniajmy, nie wydawajmy wyroków. Błogosławmy. Błogosławieństwo to zarazem oddanie chwały Bogu i gest miłosierdzia wobec człowieka. Gest, który ma moc uwalniania w bliźnim tego, co jest w nim najlepsze.
Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Krzyż, na którym ukrzyżowano Chrystusa, prawdopodobnie miał kształt litery T. To symbol znany już w Starym Testamencie. Prorok Ezechiel z polecenia Boga kreślił go na czołach sprawiedliwych. Kto miał na czole taki znak, był ocalony od śmierci. Tak samo od śmierci ratowała krew baranka w Księdze Wyjścia. To znaczy, że krzyż to znak naszego zbawienia.
Wszyscy każdego dnia borykamy się z trudnościami. Biorąc przykład z Jezusa, tak jak On weźmy na barki ciężar naszych problemów, wyzwań i obowiązków. Tylko w krzyżu nasze jest zbawienie.
Stacja III: Pan Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem
Każdy z nas popełnia błędy. Wszyscy jesteśmy grzeszni. Dlaczego często nie żałujemy popełnionego zła a ubolewamy nad tym, że musimy ponieść konsekwencje naszych czynów?
Jednak Bóg w swojej łaskawości i cierpliwości kocha nas nawet takich, obłudnych i splamionych grzechem. Czeka aż podniesiemy się z upadku, weźmiemy ponownie krzyż na swe ramiona i będziemy zmierzać ku nawróceniu. Nie zniechęcajmy się porażkami ale wytrwale podążajmy za Jezusem.
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Jezus zgodził się oddać życie, wiedząc, że tym samym miecz boleści przeszyje Niepokalane Serce Jego Matki. Przy tej stacji uczymy się, co miał na myśli Jezus, gdy mówił, że kto nie ma w nienawiści ojca i matki, ten nie jest Go godzien. Przy tej stacji uczymy się, czym jest bojaźń Boża. Uczymy się, na czym polega ten dar Ducha Świętego. Bać się Boga to znaczy: przedkładać Boga i Jego wolę ponad wszystko inne. Wszystko. Dosłownie. Bóg jest ważniejszy nie tylko od władzy, pieniędzy, jest ważniejszy od zdrowia, jest ważniejszy nawet od ojca i matki.
Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
Jak reagujemy na krzyż? Jak reagujemy, gdy dotyka nas ból, cierpienie? Instynktownie cofamy się, uciekamy. Tymczasem może być tak, że spotyka nas wtedy to, co Szymona z Cyreny. Spotyka nas okazja do współuczestniczenia w męce Jezusa. Św. Paweł mówi nawet, że cierpiąc „dopełniamy braki męki Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”.
W takiej optyce cierpienie to właściwie zaszczyt.
Nie wolno każdego cierpienia kwitować krótkim stwierdzeniem, że to wola Boża. Skąd właściwie wiesz, że Bóg chce, aby ktoś cierpiał? Może nie chce? Może czeka, aż krótko i wzniośle zawołasz: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się!” Może cierpienie, z którym się stykasz, jest jak śmierć Łazarza – potrzebne jest tylko po to, by objawiła się nam łaska miłosiernego Boga.
Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Jezusowi
Gdy Weronika otarła chustą twarz Jezusowi, to oblicze nie mogło być w żaden sposób atrakcyjne: była to twarz zeszpecona. Jednak wobec tego oblicza nie można było pozostać obojętnym, ono poruszało. Mogło wywoływać szyderstwo i pogardę, ale także współczucie, czy wręcz miłość, pragnienie przyjścia z pomocą. Weronika jest symbolem tych uczuć.
Chociaż zeszpecona, twarz Jezusa, pozostaje jednak obliczem Syna Bożego. To oblicze zostało zeszpecone przez nas, przez ogrom ludzkiej złości. Ale jest to także twarz oszpecona dla nas, wyrażająca miłość i oddanie Jezusa, jako odbicie nieskończonego miłosierdzia Boga Ojca. W bolesnym obliczu widzimy także olbrzymie nagromadzenie ludzkiego cierpienia. I tak gest litości ze strony Weroniki staje się dla nas prowokacją, naglącym wezwaniem: staje się żądaniem łagodnym, lecz nieodpartym, od którego nie sposób się odwrócić, abyśmy także my spojrzeli na cierpiących, bliskich i dalekich. Nie tylko spojrzeli, ale także pomogli.
Stacja VII: Drugi upadek Jezusa pod krzyżem
Często powtarzamy nasze błędy, powtarzamy te same grzechy. Poddajemy się w walce z grzechem, zniechęcamy się porażkami i trudnościami, jakie spotykamy na drodze przemiany i nawrócenia. Jezus wziął na barki nasze ciągle powtarzające się upadki, nie brzydzi się ich, a co najważniejsze jest miłosierny i cierpliwie czeka aż zerwiemy z grzechem.
Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty
Bywają ludzie wrażliwi, którzy szczerze współczują cierpiącym, ale są też wrażliwi na własnym punkcie. Łatwo się obrażają, ciężko przeżywają porażki i niezrozumienie. Wtedy ich wrażliwość się wypala. Na dnie z serca zostaje tylko zgorzknienie. Zamknięcie na bliźnich. Żeby to jakoś przetrzymać, sięgają po alkohol, narkotyki, seks, wpadają w nałogi. Także oni – ci wrażliwcy, niesłusznie postrzegani czasem jako święci – też potrzebują Bożego miłosierdzia. Dzięki Bożemu miłosierdziu ich wrażliwość dojrzewa i staje się autentycznym miłosierdziem.
Stacja IX: Trzeci upadek Jezusa pod ciężarem krzyża
Pan Jezus upadający po raz trzeci pod krzyżem słaby i wycieńczony przeżywa nienawiść przywódców, kapłanów i tłumu. Jednak przebacza wszystkim bo jest źródłem miłosierdzia. Nie poddaje się i zmierza ku Golgocie z grzechami całego świata, dając nam przykład przebaczania bliźnim i niezłomności w niesieniu ciężaru naszych przytłaczających grzechów.
Stacja X: Jezus z szat obnażony
Wyszydzony, zawstydzony, poniżany, odarty z godności Jezus. Taki jest też grzech nieczystości, który upadla człowieka. Środki masowego przekazu bombardują nas przesłankami o beztroskim życiu, pozbawionym wartości, kreują otoczkę ideałów piękna, kultu młodości, akcentując mocno seksualność i rozwiązłość. Nie dajmy się modzie. Nie pozwólmy by traktowano drugiego człowieka przedmiotowo. Jedno jest pewne: „choćby nasze grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją”.
Stacja XI: Jezus do krzyża przybity
Bezsilny. Bezsilność to jedno z najgorszych doświadczeń. Warto jednak wtedy pamiętać, że gdzie kończą się nasze możliwości, tam zaczynają się możliwości Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego bo jest wszechmocny i wszechmiłosierny.
Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu
Jezus na krzyżu woła: „Wykonało się!” W oryginale Ewangelii jest w tym miejscu słowo, które równie dobrze można byłoby przetłumaczyć na polski jako: „Zapłacone!” „Zapłatą za grzech jest śmierć” i Jezus ten dług zapłacił za nas. Żołnierz przebija bok Jezusa. Wypływa Krew i Woda. Właściwie to samo widzimy na obrazie Jezusa Miłosiernego. Ta Krew i Woda to Duch Święty. To On jest największym darem Bożego Miłosierdzia dla nas. Mamy w sobie Ducha Świętego, dlatego mamy prawo do dumy (nie pychy), mamy prawo do radości.
Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty
Jezus i Maryja to rodzina, która na Kalwarii przeżywa i cierpi krańcowe rozdzielenie. Rozłącza ich śmierć, lub przynajmniej wydaje się ich rozłączać, matkę i syna złączonych węzłem ludzkim i boskim, trudnym do wyobrażenia. Dają to z miłości. Powierzają się oboje woli Boga.
Do otwierającej się przestrzeni w sercu Maryi wkracza inny syn, który reprezentuje całą ludzkość. Miłość Maryi do każdego z nas jest przedłużeniem miłości, którą miała dla Jezusa. Tak, ponieważ w uczniach będzie widziała Jego oblicze. Będzie żyła dla nich, aby ich podtrzymywać, pomagać, zachęcać, oraz prowadzić do rozpoznawania Miłości Boga, aby w swojej wolności zwracali się do Ojca.
Stacja XIV: Jezus do grobu złożony
W obliczu śmierci bliskiej osoby nasza nadzieja pełna jest nieśmiertelności. Wierzymy, że nasz zmarły cieszy się wieczną szczęśliwością i życiem wiecznym. Opłakujemy śmierć i stratę bliskiej osoby, buntujemy się i nie możemy się z tym pogodzić. Jednak nasza wiara w Zmartwychwstanie, Zmartwychwstanie Jezusa napawa nas nadzieją na pokonanie śmierci.