
Kazanie ks. Proboszcza Krzysztofa na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego 2020
Człowiek jest pełen tajemnic, a największą jego tajemnicą jest śmierć.
Życie – czy to akceptujemy , czy nie – jest powolnym umieraniem , a każdy nasz oddech przybliża nas do śmierci , choć próbujemy temu ze wszystkich sił przeszkodzić
I przedłużyć życie za wszelką cenę.
My nie chcemy myśleć o śmierci, ale ona myśli o nas
Człowiek buntuje się przeciwko śmierci, bo w duszy ma zaszczepioną wieczność. Grób, do którego weszli pierwsi świadkowie wielkanocnego poranka, których św. Piotr nazywa „wybranymi świadkami”, był pusty.
Chrystus zmartwychwstał i ukazał się Marii Magdalenie, kobietom wracającym od grobu, Piotrowi, dwóm uczniom idącym do Emaus, dziesięciu zebranym w „górnej izbie”, czyli w Wieczerniku, jedenastu łącznie z Tomaszem, „więcej niż pięciuset braciom naraz”, Jakubowi, grupie uczniów, łącznie z Piotrem, Tomaszem, Natanaelem, Jakubem i Janem nad Jeziorem Galilejskim, wielu innym na Górze Oliwnej niedaleko Betanii w czasie Wniebowstąpienia.
Łukasz Ewangelista mówi, że Jezus „po swojej męce objawił się jako żyjący i dał liczne dowody, ukazując się przez czterdzieści dni”. Mogły więc być jeszcze inne ukazania się Pana, o których nie zachowały się zapisane relacje.
Zmartwychwstanie nie było ciągiem dalszym życia Jezusa, lecz przemianą. Dlatego Maria Magdalena nie mogła od razu rozpoznać Jezusa. Od tej pory był inny. Przechodził przez zamknięte drzwi, nagle się pojawiał i niezauważenie odchodził
Co ciekawe – Pan Jezus ukazywał się tylko wierzącym.
Nie tym, którzy Go zwalczali, skazali na śmierć i z Nie go szydzili. Ukazywał się tym, którzy już wierzyli.
Jaki stąd wniosek dla nas, że tylko dzięki wierze możemy dostrzec zmartwychwstałego Jezusa.
Chrystus mówi dzisiaj do nas, pogrążonych w smutku, po Wielkim Piątku „Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki”. W każdym wyznaniu wiary powtarzamy: „Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów. I oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen”.
Kościół katolicki naucza o zmartwychwstaniu ciał przy końcu czasów. Zmartwychwstania ciała nie należy utożsamiać z reanimacją zwłok, choć takie wyobrażenia można nieraz spotkać w sztuce chrześcijańskiej.
Nie powinno się go też rozumieć w sensie czysto duchowym. Po zmartwychwstaniu ludzie będą mieli „ciało chwalebne”. Zgodnie z ewangelicznym przekazem zmartwychwstały Chrystus ukazał się apostołom. Na Jego ciele widać było ślady ran, które pozostały po ukrzyżowaniu, ale żeby nie sądzili, że mają przed sobą ducha, kazał podać sobie chleb i rybę, po czym jadł w ich obecności. Duchy nie jedzą, Chrystus miał więc postać cielesną, a jednocześnie przechodził przez drzwi jak duch. Jego ciało było odmienione i różniło się od tego, które złożono do grobu. Dlatego Kościół mówi o „ciele chwalebnym”, które mamy otrzymać w chwili zmartwychwstania. Nie jest ono tożsame z ciałem ziemskim, pozwala jednak zachować istotę człowieka złożonego z duszy i ciała.
Podstawowym dogmatem wiary chrześcijańskiej, a jednocześnie wydarzeniem, które stoi u początków pierwszego Kościoła, jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa opisane przez wszystkich czterech ewangelistów. Wiara w Chrystusa, który jako pierwszy i jedyny pokonał śmierć, pozwala nam dzisiaj wierzyć w to, że my też nie umrzemy, że tam – po drugiej stronie – jest życie jeszcze lepsze niż tutaj: bez bólu, trosk, cierpień, w jasności, szczęściu i radości.
Pan Jezus powiedział do Marty zrozpaczonej po śmierci swojego brata Łazarza: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11,25). Dzisiaj to samo mówi do nas.