
Fragment Ewangelii z IV Niedzieli Zwykłej jest kontynuacją rozważań z zeszłej niedzieli. Pan Jezus kiedy przyszedł do Nazaretu głosił wśród swojego ludu, że jest Mesjaszem i przyszedł po to by zabawić lud. Jednak nie był zrozumiany przez tłum, który uniósł się gniewem wyrzucając Jezusa z miasta i wyprowadziwszy Go nad przepaść góry. Ta smutna scena przedstawiająca brak zrozumienia dla nauczania Chrystusa niestety często odnajduje odzwierciedlenie we współczesnym postrzeganiu wiary przez człowieka.
Wszyscy bez wyjątku staniemy nad przepaścią różnych problemów i trudności czy to związanych z życiem zawodowym, rodzinnym, społecznym… Podołanie przeciwnościom będzie o wiele trudniejsze jeśli odrzucimy Jezusa tak jak to zrobili ludzie z przytoczonego fragmentu Ewangelii według św. Łukasza.
Postawa niezrozumienia dla nauki Chrystusowej bardzo często pojawia się we współczesnym mniemaniu i światopoglądzie. Wielu z nas odrzuca Jezusa, szczególnie w niedzielę czyli dzień, który mamy oddać Panu. Jezus tak często przegrywa z ludzkim lenistwem, wygodnictwem, wyjazdem nad morze, wyjściem na zakupy czy spędzaniem czasu na łonie przyrody. Wielu z nas rezygnuje z niedzielnej Eucharystii, która tak naprawdę dla katolika powinna być priorytetem. Coraz częściej sami rodzice nie dają swoim dzieciom przykładu by żyć po katolicku mimo, że przy chrzcie świętym przyjmują na siebie obowiązek wychowania dziecka w wierze. Czyż w tym momencie Jezus nie jest przez nich odrzucony? Dlaczego wielu z nas jest katolikami tylko w murach kościoła a po wyjściu żyjemy omijając Boże przykazania, usuwając Jezusa z codziennego i zwyczajnego życia, nie poświęcając czasu na modlitwę czy rozważanie Słowa Bożego…? Bo Jezus nie jest modny? Bo nie wpisuje się w kanony współczesnego życia? Bo nie pasuje do nowoczesności? Bo uczy rzeczy prostych ale tak trudnych zarazem do wykonania między innymi przebaczenia, miłości do bliźniego, do którego tak często żywimy urazę ze względu na jakieś kłótnie i nieporozumienia? Jedno jest pewne – życie bez Jezusa jest bezwartościowe, pozbawione sensu i jakiejkolwiek nadziei. Owszem problemy nie znikną ale ludziom prawdziwie wierzącym łatwiej jest na nie spojrzeć z innej perspektywy w przekonaniu, że Jezus pomoże nam je pokonać.
Każdy z nas ma wolną wolę. To od nas zależy jaką postawą będziemy się kierować. Czy Jezus będzie tym jedynym światłem rozpraszającym mroki i niepokoje. Bo On pragnie być obecny w naszym życiu. Rozważmy w tym tygodniu głęboko w naszym sercu jak często odrzucamy Jezusa… Dlaczego w ogóle do tego dopuszczamy prosząc o siłę i umocnienie w trwaniu Jezusowej nauki.