Uroczystością Wszystkich Świętych rozpoczęliśmy listopad miesiąc szczególnej pamięci o naszych bliskich zmarłych. W tym roku z powodu epidemii koronawirusa nie mogliśmy zgodnie z tradycją nawiedzać cmentarzy, aby symbolicznie poprzez zapalenie zniczy dać wyraz naszej pamięci i tęsknoty za tymi, których już nie ma obok nas. Pomimo tej nadzwyczajnej sytuacji pamiętajmy, że najważniejsza jest szczera i głęboka modlitwa – bo przecież „kwiaty zwiędną, świeca zgaśnie, łza na policzku wyschnie, a modlitwa przed Bogiem trwać będzie”.
1 listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych – Świętych, którego orędownictwa tak bardzo na co dzień potrzebujemy. Tak pisał św. Jan Paweł II „(…) duchem naszym zanurzeni jesteśmy w ten nieprzeliczony tłum świętych, zbawionych, którzy… otaczają nas, dodają odwagi i wszyscy razem śpiewają w potężnym chórze chwały Temu, którego Psalmiści słusznie nazywają Bogiem mojego Zbawienia. U podstawy i w centrum tego obcowania jest sam Bóg, który nie tylko wzywa nas do świętości, lecz również – i przede wszystkim – wspaniałomyślnie daje nam ją we krwi Chrystusa, zwyciężając w ten sposób nasze grzechy…”. Liturgia Słowa wyznacza nam drogę ku świętości. Cierpienia i trudności, które pojawiają się w doczesnym życiu mogą przed nami odkryć tą najgłębszą prawdę, że jesteśmy wybrani w sposób szczególny przez Boga jak zostali opieczętowani synowie Izraela przywołani w czytaniu z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła. Pamiętajmy, że wszyscy zostaliśmy powołani do świętości, dlatego też powinniśmy nieustannie powracać na drogę wiary.
Z kolei w święty Jan Apostoł poddaje refleksji miłość chrześcijańską, która jest odpowiedzią na wszelkie wątpliwości. Przykre doświadczenia i upadki w drodze do świętości jeszcze bardziej umacniają nas w przekonaniu, że ufając w Bożą pomoc i Jego niezgłębione miłosierdzie jesteśmy wstanie pokonać wszelkie przeciwności. Nie powinniśmy więc ustawać w wypełnianiu przykazania miłości bliźniego, ponieważ to jak realizujemy to przykazanie świadczy o tym, które tak naprawdę miejsce w naszym życiu zajmuje sam Bóg. Święty Jan podkreśla, że jesteśmy dziećmi Bożymi dlatego też wypełnianie miłości realnej w aktach miłosierdzia względem drugiego człowieka jest tak bardzo potrzebna do tego, aby kochać Boga, upodabniać się do Niego.
Odczytany fragment Ewangelii według świętego Mateusza mówi o tym, że wszyscy ci – ubodzy w duchu, smutni, cisi, łaknący i pragnący sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca, ci, którzy wprowadzają pokój albo ci, którzy cierpią prześladowanie osiągną w pełni zjednoczenie z Bogiem, dostąpią królestwa niebieskiego. Te okoliczności, o których nauczał Jezus są niezwykle trudne do zrealizowania w doczesnym życiu. Bo przecież ciężko nieść ciężar smutku, ciężko jest wyzbyć się egoizmu, aby być miłosiernym, czasami tak trudno przebić się przez rozkrzyczany świat, aby móc wprowadzić pokój będąc jednocześnie cichym i pokornym. Jeśli jednak będziemy trwać w wysiłku wypełniania tego nauczania osiągniemy prawdziwe i jedyne szczęście. Droga do świętości naznaczona jest trudnościami, upadkami, chwilami zwątpienia. Taką też wyboistą drogę pokonali wszyscy Ci, którzy królują z Bogiem w Niebie. Święty upodabnia się do Boga i wierzy w szczęście płynące z wypełniania Bożych przykazań a nie to prowizoryczne kreowane przez współczesny świat. Wszyscy Święci nawrócili się, zrzucili z siebie ciężar grzechów i wytrwali w wierności największym wartościom. Jak pisał św. Jan Paweł II „wszyscy Święci byli i są, chociaż w różnym stopniu, ubodzy duchem a zarazem cisi, strapieni, łaknący i spragnieni sprawiedliwości, miłosierni i czystego serca, pokój czyniący i prześladowani z powodu Ewangelii. I my również winniśmy być tacy. Wolą Boga jest nasze uświęcenie”.
Zdjęcie Dawid Grzybek